Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Sierpień14 - 5
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec13 - 6
- 2015, Maj16 - 5
- 2015, Kwiecień15 - 10
- 2015, Marzec19 - 0
- 2015, Luty19 - 0
- 2015, Styczeń21 - 0
- 2014, Grudzień22 - 0
- 2014, Listopad20 - 4
- 2014, Październik6 - 4
- 2014, Wrzesień12 - 14
- 2014, Sierpień14 - 8
- 2014, Lipiec12 - 2
- 2014, Czerwiec13 - 9
- 2014, Maj15 - 13
- 2014, Kwiecień11 - 14
- 2014, Marzec20 - 5
- 2014, Luty18 - 11
- 2014, Styczeń21 - 12
- 2013, Grudzień21 - 14
- 2013, Listopad18 - 13
- 2013, Październik11 - 11
- 2013, Wrzesień10 - 24
- 2013, Sierpień15 - 20
- 2013, Lipiec17 - 9
- 2013, Czerwiec15 - 0
- 2013, Maj17 - 0
- 2013, Kwiecień14 - 18
- 2013, Marzec14 - 2
- 2013, Luty14 - 0
- 2013, Styczeń15 - 0
- 2012, Grudzień4 - 0
- 2012, Listopad4 - 4
- 2012, Październik2 - 1
- 2012, Wrzesień13 - 0
- 2012, Sierpień16 - 3
- 2012, Lipiec13 - 8
- 2012, Czerwiec11 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień11 - 1
- 2012, Marzec14 - 0
- 2012, Luty7 - 0
- 2012, Styczeń10 - 2
- 2011, Grudzień2 - 0
- 2011, Listopad6 - 0
- 2011, Październik8 - 0
- 2011, Wrzesień7 - 1
- 2011, Sierpień17 - 0
- 2011, Lipiec9 - 0
- 2011, Czerwiec15 - 0
- 2011, Maj14 - 1
- 2011, Kwiecień15 - 2
- 2011, Marzec11 - 5
- 2011, Luty12 - 3
- 2011, Styczeń8 - 3
- 2010, Grudzień6 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik6 - 0
- 2010, Wrzesień3 - 0
- 2010, Sierpień21 - 0
- 2010, Lipiec9 - 1
- 2010, Czerwiec13 - 10
- 2010, Maj15 - 4
- 2010, Kwiecień14 - 10
- 2010, Marzec11 - 6
- 2010, Luty5 - 2
- 2010, Styczeń12 - 0
- 2009, Grudzień6 - 0
- 2009, Listopad5 - 0
- 2009, Październik6 - 0
- 2009, Wrzesień2 - 0
- 2009, Sierpień14 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec7 - 0
- 2009, Maj14 - 0
- 2009, Kwiecień15 - 0
- 2009, Marzec13 - 0
- 2009, Luty12 - 0
- 2009, Styczeń12 - 0
- 2008, Grudzień2 - 0
- 2008, Listopad4 - 0
- 2008, Październik4 - 0
- 2008, Wrzesień3 - 0
- 2008, Sierpień12 - 0
- 2008, Lipiec10 - 0
- 2008, Czerwiec10 - 0
- 2008, Maj8 - 0
- 2008, Kwiecień5 - 0
- 2008, Marzec5 - 0
- 2008, Luty1 - 0
- 2008, Styczeń2 - 0
- 2007, Grudzień3 - 0
- 2007, Listopad3 - 0
- 2007, Październik5 - 0
- 2007, Wrzesień10 - 0
- 2007, Sierpień15 - 0
- 2007, Lipiec12 - 0
- 2007, Czerwiec13 - 0
- 2007, Maj8 - 0
- 2007, Kwiecień12 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2007, Styczeń2 - 0
- DST 61.80km
- Czas 02:01
- VAVG 30.64km/h
- VMAX 52.94km/h
- HRmax 154 ( 81%)
- HRavg 130 ( 69%)
- Kalorie 1084kcal
- Sprzęt Wheeler "Szybki"
- Aktywność Jazda na rowerze
Skarżysko
Piątek, 11 października 2013 · dodano: 11.10.2013 | Komentarze 3
Tradycyjnie pożarówkami. Małe urozmaicenie polegało na tym że zaczął się remont drogi do Lipia no i przez kawałek było przełajowo ;) W drodze powrotnej chłodno
- DST 21.30km
- Teren 21.00km
- Czas 01:04
- VAVG 19.97km/h
- Sprzęt Kellys "Wyprawowy"
- Aktywność Jazda na rowerze
Las
Środa, 9 października 2013 · dodano: 09.10.2013 | Komentarze 0
Dziś miałem zbyt mało czasu na jakiś prawdziwy wyjazd na szosie. Pozostał więc las oraz hałdy. Na jedną z nich da się wjechać i co najważniejsze zjechać. Taki zjazd to całkiem sporo frajdy :)
- DST 61.90km
- Czas 01:59
- VAVG 31.21km/h
- VMAX 49.06km/h
- HRmax 160 ( 85%)
- HRavg 135 ( 71%)
- Kalorie 1151kcal
- Sprzęt Wheeler "Szybki"
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch
Poniedziałek, 7 października 2013 · dodano: 07.10.2013 | Komentarze 2
Próba rozruszania mięśni po weekendowych wędrówkach w górach. Chłodno
- DST 100.00km
- Czas 03:06
- VAVG 32.26km/h
- VMAX 49.83km/h
- HRmax 164 ( 87%)
- HRavg 145 ( 77%)
- Kalorie 2006kcal
- Sprzęt Wheeler "Szybki"
- Aktywność Jazda na rowerze
Dinozaury
Środa, 2 października 2013 · dodano: 02.10.2013 | Komentarze 2
W tytule nie chodzi bynajmniej o mój wiek ;) lecz o cel wyjazdu. Trasa: Starachowice - Lubienia - Zębiec - Grabowiec - Rzeczniów - Sienno - Bałtów - Ostrowiec - Brody - Adamów - Starachowice
Wietrznie i zimno
- DST 37.60km
- Czas 01:00
- VAVG 37.60km/h
- HRmax 172 ( 91%)
- Sprzęt Wheeler "Szybki"
- Aktywność Jazda na rowerze
Trenażer
Wtorek, 1 października 2013 · dodano: 01.10.2013 | Komentarze 2
Podjazdy
wat 841 av 245
cad 6718 av 112
- DST 68.30km
- Czas 02:00
- VAVG 34.15km/h
- Sprzęt Wheeler "Szybki"
- Aktywność Jazda na rowerze
Trenażer
Piątek, 27 września 2013 · dodano: 27.09.2013 | Komentarze 6
Baza
cad 12.830 av 107
wat 1641 av 238
Pogoda całkiem do bani. Jeszcze nie zdażyło mi się bym we wrześniu odpalił trenażer
- DST 84.00km
- Czas 02:33
- VAVG 32.94km/h
- HRmax 162 ( 86%)
- HRavg 143 ( 76%)
- Kalorie 1750kcal
- Sprzęt Wheeler "Szybki"
- Aktywność Jazda na rowerze
Powtórka
Poniedziałek, 23 września 2013 · dodano: 23.09.2013 | Komentarze 0
Powtórka nie tylko co do trasy ale również co do warunków atmosferycznych. Znów mnie zlało. Jak tak dalej pójdzie to od czyszczenia roweru zetrę cały lakier ;). Łydki trochę drewniane po weekendowych ekscesach w Tatrach
Cad av 90
- DST 84.00km
- Czas 02:40
- VAVG 31.50km/h
- VMAX 52.55km/h
- HRmax 161 ( 85%)
- HRavg 141 ( 75%)
- Kalorie 1657kcal
- Sprzęt Wheeler "Szybki"
- Aktywność Jazda na rowerze
Deszcz
Czwartek, 19 września 2013 · dodano: 19.09.2013 | Komentarze 2
Miało nie padać ale niestety zostałem oszukany przez pogodynkę. Bez deszczu miałem może z pół godziny. Zlało mnie solidnie. Wszystko do prania a rower po raz kolejny do czyszczenia. Trasa Starachowice - Lipie - Wąchock - Majków - Mostki - Suchedniów - Skarżysko - Mirzec - Wąchock - Lipie - Starachowice
Cad av 88
- DST 151.80km
- Czas 04:30
- VAVG 33.73km/h
- VMAX 77.95km/h
- HRmax 182 ( 96%)
- HRavg 153 ( 81%)
- Kalorie 3147kcal
- Sprzęt Focus "Super Szybki"
- Aktywność Jazda na rowerze
Maraton Rajcza Tour (+rozgrzewka + powrót)
Sobota, 14 września 2013 · dodano: 15.09.2013 | Komentarze 2
Ostatni wyścig w tym sezonie. Niestety prognoza pogody mocno niekorzystna – ma padać żabami. Do Rajczy przyjechaliśmy z Anią dzień wcześniej. Korki straszne a do tego prawie cały czas lało, chwilami nawet grad który był tak duży że zacząłem martwić się by nie uszkodził mi lakieru na rowerze ;). Rano w dzień wyścigu deszcz, który na szczęście dość szybko przeszedł. Z uwagi na warunki pogodowe organizator zmienił zasady i wszystkich puścił na krótsza trasę 124 km (126 km?). Start spokojny – nie ma pośpiechu bo pierwszy podjazd pod przełęcz Glinka prawie w całości za radiowozem. Tyle teorii. A w praktyce okazało się że policjanci wcale nie mieli zamiaru jechać wolno i gdzieś po 5 – 6 km tempo zrobiło się solidne a tuż przed przełęczą po raz pierwszy tętno przeskoczyło mi 180 :D. Na przełęcz wjechałem tuż za główną grupą w której było 40-50 osób. Uznałem że tak jest ok bo przed startem mniej więcej tak oceniałem swój poziom na tle innych. Dość szybko znalazłem się w grupie która z założenia miała być pościgowa. Niestety jechało z nami trzech kolesi z drużyny której nazwę litościwie pominę i zachowywali się tak jakby mieli zamiar wszystkich pourywać. Zryw a gdy widzieli, że nie odpuszczamy to zwalniali i tak w kółko. W końcu dostali opierdol i trochę się uspokoili. Mimo słabej współpracy ku mojemu zdziwieniu gdzieś po godzinie zobaczyłem pierwszą grupę. Szybko ją doszliśmy a na kolejnych kilometrach dołączyło jeszcze kilkanaście osób i uformował się potężny peleton. Tłok straszny, o przestrzeganiu zasad ruch drogowego nie ma mowy. Zajęliśmy obydwa pasy i gaz. Samochody ratowały się ucieczką poza jezdnię. Tak naprawdę nie lubię jazdy w takiej grupie. Trzeba mieć oczy dookoła głowy – jak dla mnie bardzo niebezpiecznie. Przed podjazdem w Korbielowie zachowałem się zgodnie z sztuką tzn. przesunąłem się maksymalnie do przodu i za skarby świata nie dałem się urwać. Kolejny wariacki zjazd i znów jazda w peletonie. Za Jeleśnią zjazd z drogi głównej. Zaczęły się ścianki i dopiero tutaj zacząłem tracić dystans do pierwszej grupy. Wprawdzie przez moment miałem jeszcze nadzieję, że ich dojdę ale chłopak przede mną zaliczył zwałkę i chciałem się upewnić, że nic mu się nie stało a potem strata była już nie do odrobienia. Na dodatek trafił mi się jeszcze pasożyt który elegancko wiózł się kilkanaście km na kole i wcale nie miał zamiaru dawać zmian. Zrobił to z łachą dopiero na moje wyraźne żądanie. Kompletne zdziczenie obyczajów. Przed Milówką udało się uzbierać 6 osobową grupę ale niestety zero współpracy. Po drodze doszedł nas Krzysiek który z jakimś drugim chłopakiem jechali tak jakby dopiero zaczynali wyścig – kompletni wariaci. Nie miałem żadnych szans by dłużej z nimi pojechać ale wykorzystałem sytuację by porzucić pasożytów. W Rajczy znów złapałem grupkę i historia się powtórzyła – ciągnąłem ja i chłopak z Jaskółek a dwóch się wiozło. Ale sprawiedliwości stało się zadość – jeden odpadł w Ujsołach a drugi tuż za. Zacząłem ciągnąć jeszcze mocniej i Jaskółka zaczął tracić dystans. W poczuciu dobrze rozegranej końcówki wyjechałem z zza zakrętu na metę ale okazało się, że pomyliły mi się zakręty a meta była za następnym :D Przez chwile obawiam się nawet że chłopak mnie dojdzie ale bezpodstawne były to obawy :) Meta.
Wyścig przedziwny – nigdy tak długo nie jechałem w tak wielkie grupie i nigdy na maratonie górskim nie miałem takiej średniej. Nigdy też nie spotkałem się z takim brakiem współpracy. Poziom pierwszej grupy to dla mnie nadal kompletna abstrakcja. Organizacyjnie – żadnych zastrzeżeń – cały czas pilotował nas samochód i dwa motocykle. Minus jest taki, że do tej pory nie ma wyników. Na minus zaliczam też ugryzienie przez osę ale to już na mecie więc chyba się nie liczy :D
Cad av 92
Edit: wyniki - dystans 123 km, czas 3.35.33, avs 34.2 km/h, miejsce w swojej kategorii - 24, w open - 56, strata do pierwszego miejsca 7.09
Mała galeria https://plus.google.com/u/0/photos/107721001478815240334/albums/5923898156657963153
- DST 102.00km
- Czas 03:40
- VAVG 27.82km/h
- VMAX 59.72km/h
- HRmax 169 ( 89%)
- HRavg 138 ( 73%)
- Kalorie 2147kcal
- Sprzęt Wheeler "Szybki"
- Aktywność Jazda na rowerze
Kara za lenistwo (Św Krzyż x4)
Środa, 11 września 2013 · dodano: 11.09.2013 | Komentarze 2
Wiedziałem oczywiście, że dziś po południu będzie padać i dlatego wymyśliłem, że trening zrobię rano a potem dopiero pójdę do pracy. Zapomniałem jednak że urodziłem się w niedzielę i z natury jestem leniem :D. Perspektywa deszczu po południu nie była w stanie wyciągnąć mnie rano z łóżka. Również zabiegi Ani (słowem i czynem :D) na niewiele się zdały. Najpierw więc praca a potem rower - co za zachwianie naturalnego porządku rzeczy ;). 3 i pół godziny w deszczu - masakra ! Najgorsze były zjazdy - strasznie ślisko. W drodze powrotnej kałuże przypominały średniej wielkości baseny a przejeżdżające samochody zapewniały darmowy prysznic. Sam trening oparty na niedzielnej idei kilku podjazdów na Św Krzyż (tam to dopiero lało). Dziś wyszło cztery. W poczuciu dobrze spełnionego obowiązku najkrótszą drogą do domu - niestety szybciej się nie dało
Cad av 82