Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi martink z miasteczka Starachowice. Mam przejechane 78482.58 kilometrów w tym 2360.90 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy martink.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 151.80km
  • Czas 04:30
  • VAVG 33.73km/h
  • VMAX 77.95km/h
  • HRmax 182 ( 96%)
  • HRavg 153 ( 81%)
  • Kalorie 3147kcal
  • Sprzęt Focus "Super Szybki"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Rajcza Tour (+rozgrzewka + powrót)

Sobota, 14 września 2013 · dodano: 15.09.2013 | Komentarze 2

Ostatni wyścig w tym sezonie. Niestety prognoza pogody mocno niekorzystna – ma padać żabami. Do Rajczy przyjechaliśmy z Anią dzień wcześniej. Korki straszne a do tego prawie cały czas lało, chwilami nawet grad który był tak duży że zacząłem martwić się by nie uszkodził mi lakieru na rowerze ;). Rano w dzień wyścigu deszcz, który na szczęście dość szybko przeszedł. Z uwagi na warunki pogodowe organizator zmienił zasady i wszystkich puścił na krótsza trasę 124 km (126 km?). Start spokojny – nie ma pośpiechu bo pierwszy podjazd pod przełęcz Glinka prawie w całości za radiowozem. Tyle teorii. A w praktyce okazało się że policjanci wcale nie mieli zamiaru jechać wolno i gdzieś po 5 – 6 km tempo zrobiło się solidne a tuż przed przełęczą po raz pierwszy tętno przeskoczyło mi 180 :D. Na przełęcz wjechałem tuż za główną grupą w której było 40-50 osób. Uznałem że tak jest ok bo przed startem mniej więcej tak oceniałem swój poziom na tle innych. Dość szybko znalazłem się w grupie która z założenia miała być pościgowa. Niestety jechało z nami trzech kolesi z drużyny której nazwę litościwie pominę i zachowywali się tak jakby mieli zamiar wszystkich pourywać. Zryw a gdy widzieli, że nie odpuszczamy to zwalniali i tak w kółko. W końcu dostali opierdol i trochę się uspokoili. Mimo słabej współpracy ku mojemu zdziwieniu gdzieś po godzinie zobaczyłem pierwszą grupę. Szybko ją doszliśmy a na kolejnych kilometrach dołączyło jeszcze kilkanaście osób i uformował się potężny peleton. Tłok straszny, o przestrzeganiu zasad ruch drogowego nie ma mowy. Zajęliśmy obydwa pasy i gaz. Samochody ratowały się ucieczką poza jezdnię. Tak naprawdę nie lubię jazdy w takiej grupie. Trzeba mieć oczy dookoła głowy – jak dla mnie bardzo niebezpiecznie. Przed podjazdem w Korbielowie zachowałem się zgodnie z sztuką tzn. przesunąłem się maksymalnie do przodu i za skarby świata nie dałem się urwać. Kolejny wariacki zjazd i znów jazda w peletonie. Za Jeleśnią zjazd z drogi głównej. Zaczęły się ścianki i dopiero tutaj zacząłem tracić dystans do pierwszej grupy. Wprawdzie przez moment miałem jeszcze nadzieję, że ich dojdę ale chłopak przede mną zaliczył zwałkę i chciałem się upewnić, że nic mu się nie stało a potem strata była już nie do odrobienia. Na dodatek trafił mi się jeszcze pasożyt który elegancko wiózł się kilkanaście km na kole i wcale nie miał zamiaru dawać zmian. Zrobił to z łachą dopiero na moje wyraźne żądanie. Kompletne zdziczenie obyczajów. Przed Milówką udało się uzbierać 6 osobową grupę ale niestety zero współpracy. Po drodze doszedł nas Krzysiek który z jakimś drugim chłopakiem jechali tak jakby dopiero zaczynali wyścig – kompletni wariaci. Nie miałem żadnych szans by dłużej z nimi pojechać ale wykorzystałem sytuację by porzucić pasożytów. W Rajczy znów złapałem grupkę i historia się powtórzyła – ciągnąłem ja i chłopak z Jaskółek a dwóch się wiozło. Ale sprawiedliwości stało się zadość – jeden odpadł w Ujsołach a drugi tuż za. Zacząłem ciągnąć jeszcze mocniej i Jaskółka zaczął tracić dystans. W poczuciu dobrze rozegranej końcówki wyjechałem z zza zakrętu na metę ale okazało się, że pomyliły mi się zakręty a meta była za następnym :D Przez chwile obawiam się nawet że chłopak mnie dojdzie ale bezpodstawne były to obawy :) Meta.
Wyścig przedziwny – nigdy tak długo nie jechałem w tak wielkie grupie i nigdy na maratonie górskim nie miałem takiej średniej. Nigdy też nie spotkałem się z takim brakiem współpracy. Poziom pierwszej grupy to dla mnie nadal kompletna abstrakcja. Organizacyjnie – żadnych zastrzeżeń – cały czas pilotował nas samochód i dwa motocykle. Minus jest taki, że do tej pory nie ma wyników. Na minus zaliczam też ugryzienie przez osę ale to już na mecie więc chyba się nie liczy :D
Cad av 92
Edit: wyniki - dystans 123 km, czas 3.35.33, avs 34.2 km/h, miejsce w swojej kategorii - 24, w open - 56, strata do pierwszego miejsca 7.09
Mała galeria https://plus.google.com/u/0/photos/107721001478815240334/albums/5923898156657963153


Kategoria do 200 km, Wyścigi



Komentarze
martink
| 15:51 niedziela, 15 września 2013 | linkuj Dziękuję Tomku :) Uwierz, dla mnie ten wyścig to też był kompletny kosmos :D Zobaczymy jak będzie z tymi przygotowaniami do sezonu 2014 bo zapowiada się że czasu na treningi będzie mniej niż w tym roku.
Tomq74
| 10:37 niedziela, 15 września 2013 | linkuj Ładnie :) Vmax 78 , Vavg 34 , HR max 96%- dla mnie kosmos ! Bez względu na wynik GRATULACJE!!! Aż się boje co będzie w 2014 jak się przygotujesz do Świętokrzyskiej ligi...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!